
Chwila takiej rozmowy dala mi oderwac sie od szarej rzeczywistosci,
w ktorej problemow duzo a tego swiatelka szczescia brak.
Idac tak do domu przygladalem sie wszystkiemu,widzac jak wszystko inaczej wyglada w coraz bardziej rozgrzewajacym i dodajacym wszystkiemu uroku sloncu.
Rozmyslalem tak nad slowami Sylwi,chociaz warkot aut i gwar ludzi nie nastaraja do myslenia.
Blisko mam do Zodiaka a wiec droga szybko sie skrocila.
Na przeciw mego domu stoi kiosk,w ktorym pracuje Ola a ajentem jest Pani Halina.
Zaszedlem do kiosku i akurat w tym czasie siedziala Ola.
-Siema Andrzejku.Co slychac u ciebie
-Hej Olu.Po staremu.Masz cos slodkiego?
zapytalem usmiechajac sie.
-chodz od tylu to pogadamy,wlasnie przyjelam towar i mam troche czasu.
podszedlem od tylu kiosku a Ola juz stala w drzwiach.
-Chcesz sie przeziebic,jeszcze nie lato-powiedzialem.
-Fajnie,cieplutko i nic mi nie bedzie,a ty widze usmiechniety,tak jak dawniej.
Cudownie widziec cie w takim nastroju.
-Rozmawialem Olu z Sylwia i dodala mi otuchy,a jak wiesz jest to rozsadna dziewczyna,
chociaz lubiaca dowcipkowac.
-Wlasnie tego ci trzeba.Usmiechaj sie czesciej.
-Latwo Olu powiedziec,ale wiesz ile ja mam problemow.
Wkurzyla sie troche na mnie i rzucila przeklenstwem.
-Ty cholero,a ty tylko problemy,zacznij do diabla o dobrych rzeczach myslec jakie moga cie spotkac.
Ola jest wesola a zarazem ladna dziewczyna.Poznalismy sie w szkole na kierunkach pomaturalnych,
a konkretnie na kierunku ekonomia i rachunkowosc,i tak nasza przyjazn trwa juz 12 lat.
Ja mam 47 lat a ona 30.
Szczupla i zgrabna o dlugich czarnych wlosach.Twarz ladna,pociagla i pelna radosci.
-ok Olu,juz nic nie marudze i opowiedzialem jeden dowcip a potem drugi.
Rozmawialismy o znajomych ze szkoly i nie tylko,nawet na plotki nam sie zebralo.
-Andrzej a wiesz,ze ta Anka co tak wybierala i przebierala w chlopakach,
teraz bedzie za maz wychodzic.
-Nie kojarze jej
-to ta co taka dyplomatke strugala i najmadrzejsza ze wszystkich
-Czeka,czekaj Olu-to ta co wiecznie raczki w gorze i och i ach
-tak.Musi wziasc slub bo wpadla,jest w 5 miesiacu ciazy
-to jej sie przydarzylo,a ty ze swoim chlopakiem kiedy slubujecie.
-Nie boj,nie boj-pierwszy dostaniesz zaproszenie.
-tak mysle -i rozesmialem sie
-Masz poczestuj sie rogalikiem,wlasnie kupilam.
Rogaliki swieze prosto z pieca od"Mistrza Jana",ktorej sklep znajduje sie 5 metrow od mojego domu.
Wrezc rozplywaly sie w ustach a nadzienie truskawkowe wyplywalo bokami.
Jeden a potem drugi,ale stop nie bede dziewczyny objadal-pomyslalem.
-Andrzej reszte wez sobie do domu.Z kawa skonsumujesz.
-No co ty Olu
-bierz i nie marudz.Wiem ze ci sie nie przelewa.
Zawinela woreczek z rogalikami i wcisnela mi w reke.
